czwartek, maja 11, 2006

Plac karta





Na pociag do Lwowa malo co nie zaspalismy, gdyz zmeczenie ostro dawlo nam sie juz we znaki. Spalismy smacznie na dworcu i przegapilibysmy pociag gdyby ine czuwajacy nad nami Daniel. Udalo sie wsiasc do zatloczonego pociagu. Podroz tania ale w kiepskich warunkach. Wagon nie jest podzielony na przedzialy, wszedzie sa powstawianye lozka, naliczylem ich ponad 60. Wsyscy chrapia, smierdzi jedzeniem, wodka, duszno bo nie mozna otowrzyc okien. No coz plecaki pod glowe i spimy. Obudzilismy sie kolo 9 do Lwowa jeszcze ponad 2 godziny, ale udalo nam sie zapelnic czas. Wraz z Rolandem zaprzyjaznilismy sie z kilkoma Ukraincami. Od slowa do slowa od bani do piwa czas mijal szyblo. Niestety, wzbraniali sie przed zdjeciami. No coz nic na sile. Okolo 11:30 dojechalismy do Lwowa